dokumentacja na Kuba Paris >>>>
Marta Lisok: "Na wystawie Rycerze błędnego koła Maryna Sakowska i Maciej Nowacki stworzyli dziwne miejsce zatrzymane w czasie. Skansen seksualności, gdzie rządzi fatum i przemoc, dla których tło stanowią przestrzenie lochów, komnat i dziedzińców, a powracającymi rekwizytami są łańcuchy, szpikulce, miecze. Pod powierzchnią umowności i ironii, wyczuwalna jest tu uśpiona przemoc czająca się w zwykłych przedmiotach i na pozór naturalnych pozach. Narracja wystawy przypominająca backstage niskobudżetowego filmu fantasy, przepełniona jest zminiaturyzowanym uczuciem niebezpieczeństwa i opresji. [...]
W pracach Maryny Sakowskiej obowiązują jasne zasady gry. Należą do nich: bezwzględna sekwencyjność i złowieszczość zdarzeń, która musi rozegrać się w tylko pozornie wyglądających na przygotowane naprędce scenografiach zamkowych ruin. W swoim uwielbieniu historii artystka pracująca na pograniczu różnych mediów, upaja się biednymi materiałami, znalezionymi przypadkiem, jak wyliniałe deski do prasowania, na których namalowała monumentalne średniowieczne miecze. Ich ciężkie i dostojne kształty wspierając się teraz na rachitycznych nóżkach obiektów wpisanych w imaginarium porządku zarezerwowanego dla strefy prywatnej, zostają unieszkodliwione i zbanalizowane.
Jednocześnie sama deska do prasowania jako znak codziennej krzątaniny nabiera przez umieszczony na niej wizerunek miecza, nowego drapieżnego potencjału. Staje się znakiem skumulowanej agresji i furii. Proste szlaki interpretacji krzyżują się dodatkowo w kontekście ustawionych obok miniaturowych wersji powyższych obiektów, które Sakowska przygotowuje w rozmiarze pasującym do domku dla lalek. Niewinne deski do prasowania będące tłem dla mieczy, konotujących potęgę i epickość, podstępnie burzą „naturalny” porządek rzeczy. Jasne instrukcje performowania ról płciowych wpisane w zabawki projektowane pod kątem określonej płci kulturowej, zmiękczają się tu i zacierają.
W tle scenografia przedstawiające wypłaszczone zamkowe mury wypycha na pierwszy plan namalowany na transparentnej chuście obraz, który dopowiada całość instlacji. Sakowska oprawia go w ramę z bordowego pluszu i dokleja do jego powierzchni delikatne, kolorowe włókna. I chociaż wygląda on z daleka bardzo niewinnie, okazuje się, że nie przedstawia domniemanego placu zabaw. Jest to model wymyślnej pułapki albo siedziby monstrualnego kota, który najwyraźniej utkwił w niej na dobre i od czasu do czasu drapieżnie wysuwa łapę w stronę drapaka. Do innych atrakcji, które czekają na użytkowników tego obiektu (czy może więźniów tego urządzenia?) należy narzędzie tortur, koło zakończone kulą najeżoną kolcami, służącą do rozbijania na drzazgi kości i roztrzaskiwania czaszek. Maszyneria ta jest w nieustannym ruchu, w procesie wzbudzającego ciarki, mielenia, miksowania, prasowania i ponownego formowania, każdego obiektu, czy istoty, który dostanie się w jej tryby."
dokumentacja na Kuba Paris >>>>
Marta Lisok: "Na wystawie Rycerze błędnego koła Maryna Sakowska i Maciej Nowacki stworzyli dziwne miejsce zatrzymane w czasie. Skansen seksualności, gdzie rządzi fatum i przemoc, dla których tło stanowią przestrzenie lochów, komnat i dziedzińców, a powracającymi rekwizytami są łańcuchy, szpikulce, miecze. Pod powierzchnią umowności i ironii, wyczuwalna jest tu uśpiona przemoc czająca się w zwykłych przedmiotach i na pozór naturalnych pozach. Narracja wystawy przypominająca backstage niskobudżetowego filmu fantasy, przepełniona jest zminiaturyzowanym uczuciem niebezpieczeństwa i opresji. [...]
W pracach Maryny Sakowskiej obowiązują jasne zasady gry. Należą do nich: bezwzględna sekwencyjność i złowieszczość zdarzeń, która musi rozegrać się w tylko pozornie wyglądających na przygotowane naprędce scenografiach zamkowych ruin. W swoim uwielbieniu historii artystka pracująca na pograniczu różnych mediów, upaja się biednymi materiałami, znalezionymi przypadkiem, jak wyliniałe deski do prasowania, na których namalowała monumentalne średniowieczne miecze. Ich ciężkie i dostojne kształty wspierając się teraz na rachitycznych nóżkach obiektów wpisanych w imaginarium porządku zarezerwowanego dla strefy prywatnej, zostają unieszkodliwione i zbanalizowane.
Jednocześnie sama deska do prasowania jako znak codziennej krzątaniny nabiera przez umieszczony na niej wizerunek miecza, nowego drapieżnego potencjału. Staje się znakiem skumulowanej agresji i furii. Proste szlaki interpretacji krzyżują się dodatkowo w kontekście ustawionych obok miniaturowych wersji powyższych obiektów, które Sakowska przygotowuje w rozmiarze pasującym do domku dla lalek. Niewinne deski do prasowania będące tłem dla mieczy, konotujących potęgę i epickość, podstępnie burzą „naturalny” porządek rzeczy. Jasne instrukcje performowania ról płciowych wpisane w zabawki projektowane pod kątem określonej płci kulturowej, zmiękczają się tu i zacierają.
W tle scenografia przedstawiające wypłaszczone zamkowe mury wypycha na pierwszy plan namalowany na transparentnej chuście obraz, który dopowiada całość instlacji. Sakowska oprawia go w ramę z bordowego pluszu i dokleja do jego powierzchni delikatne, kolorowe włókna. I chociaż wygląda on z daleka bardzo niewinnie, okazuje się, że nie przedstawia domniemanego placu zabaw. Jest to model wymyślnej pułapki albo siedziby monstrualnego kota, który najwyraźniej utkwił w niej na dobre i od czasu do czasu drapieżnie wysuwa łapę w stronę drapaka. Do innych atrakcji, które czekają na użytkowników tego obiektu (czy może więźniów tego urządzenia?) należy narzędzie tortur, koło zakończone kulą najeżoną kolcami, służącą do rozbijania na drzazgi kości i roztrzaskiwania czaszek. Maszyneria ta jest w nieustannym ruchu, w procesie wzbudzającego ciarki, mielenia, miksowania, prasowania i ponownego formowania, każdego obiektu, czy istoty, który dostanie się w jej tryby."
Back to top