Moje malarstwo wkracza zarówno w przestrzeń, jak i w życie codzienne. Szukam obrazów, które burzą domyślne kompozycyjne przyzwyczajenia. Zniekształconych obrazów z pogranicza malarstwa i rzeźby – nie do końca płaskich, lecz także nie w pełni trójwymiarowych. Coś jak 2,5 D. Często korzystam z przedmiotów codziennego użytku oraz kolorowych wzorzystych materiałów jako płócien. Maluję na obrusach, na deskach do prasowania. Używam warstw, przezroczystości, ażurów, wybrzuszeń. Wielkie płachty materiałów, obrazy i obiekty tworzą razem immersyjne environmenty, które rządzą się swoją własna absurdalną logiką i niekiedy złowieszczym poczuciem humoru.
Te duże, scenograficzne instalacje są dla mnie medium zarówno do łączenia się z duchami kolektywnej świadomości, jak i moimi prywatnymi demonami: traumami, doświadczeniami przemocy, straty, żałoby, a także uczuciami, złożonymi stanami emocjonalnymi i romantycznymi historiami. Jako córka tarocistki i numerolożki, próbuję zrozumieć w co wierzymy jako ludzie – i dlaczego. W moich wcześniejszych pracach skupiałam się głównie na relacjach człowieka ze środowiskiem. Inspiruję się poezją, literaturą science fiction i fantasy, horrorem, mitami, pop kulturą, grami komputerowymi, surrealizmem, teatrem i oldskulową scenografią wraz z jej atrapowymi, prowizorycznymi jakościami. Uczucie nostalgii jest obecne w moich pracach. Wydaje mi się, że najbardziej produktywna jestem wtedy, kiedy za czymś tęsknie.
Skupiam się na jakościach związanych z materią oraz pracy manualnej. Czasem wplatam opowiadanie lub tekst w innej formie. Na pewnym etapie mojej twórczości ważna była dla mnie postać Marii Pinińskiej-Bereś, polskiej rzeźbiarki, która postanowiła używać miękkich, “kobiecych” materiałów, takich jak gąbki pokryte tkaniną, pikowania, poduszki itp. w odróżnieniu od ciężkich, klasycznych materiałów rzeźbiarskich. Z prostego powodu – były one dla niej trudne do uniesienia. Myślę, że dobrym i wciąż aktualnym pomysłem jest dobierać materiały, w których się pracuje nie tylko do swoich ekonomicznych możliwości, ale też fizycznych i przestrzennych. Ja sama używam tkanin, ponieważ można je kształtować, drapować, wycinać, farbować, składać i rozkładać na nieskończoną ilość sposobów. Zestawiam je często ze znalezionymi materiałami i obiektami, zarówno organicznymi jak i sztucznymi.
Moje malarstwo wkracza zarówno w przestrzeń, jak i w życie codzienne. Szukam obrazów, które burzą domyślne kompozycyjne przyzwyczajenia. Zniekształconych obrazów z pogranicza malarstwa i rzeźby – nie do końca płaskich, lecz także nie w pełni trójwymiarowych. Coś jak 2,5 D. Często korzystam z przedmiotów codziennego użytku oraz kolorowych wzorzystych materiałów jako płócien. Maluję na obrusach, na deskach do prasowania. Używam warstw, przezroczystości, ażurów, wybrzuszeń. Wielkie płachty materiałów, obrazy i obiekty tworzą razem immersyjne environmenty, które rządzą się swoją własna absurdalną logiką i niekiedy złowieszczym poczuciem humoru.
Te duże, scenograficzne instalacje są dla mnie medium zarówno do łączenia się z duchami kolektywnej świadomości, jak i moimi prywatnymi demonami: traumami, doświadczeniami przemocy, straty, żałoby, a także uczuciami, złożonymi stanami emocjonalnymi i romantycznymi historiami. Jako córka tarocistki i numerolożki, próbuję zrozumieć w co wierzymy jako ludzie – i dlaczego. W moich wcześniejszych pracach skupiałam się głównie na relacjach człowieka ze środowiskiem. Inspiruję się poezją, literaturą science fiction i fantasy, horrorem, mitami, pop kulturą, grami komputerowymi, surrealizmem, teatrem i oldskulową scenografią wraz z jej atrapowymi, prowizorycznymi jakościami. Uczucie nostalgii jest obecne w moich pracach. Wydaje mi się, że najbardziej produktywna jestem wtedy, kiedy za czymś tęsknie.
Skupiam się na jakościach związanych z materią oraz pracy manualnej. Czasem wplatam opowiadanie lub tekst w innej formie. Na pewnym etapie mojej twórczości ważna była dla mnie postać Marii Pinińskiej-Bereś, polskiej rzeźbiarki, która postanowiła używać miękkich, “kobiecych” materiałów, takich jak gąbki pokryte tkaniną, pikowania, poduszki itp. w odróżnieniu od ciężkich, klasycznych materiałów rzeźbiarskich. Z prostego powodu – były one dla niej trudne do uniesienia. Myślę, że dobrym i wciąż aktualnym pomysłem jest dobierać materiały, w których się pracuje nie tylko do swoich ekonomicznych możliwości, ale też fizycznych i przestrzennych. Ja sama używam tkanin, ponieważ można je kształtować, drapować, wycinać, farbować, składać i rozkładać na nieskończoną ilość sposobów. Zestawiam je często ze znalezionymi materiałami i obiektami, zarówno organicznymi jak i sztucznymi.
Back to top